poniedziałek, 26 listopada 2012

come on take a ride, the city looks so dull.

muzyka kamp! przywodzi mnóstwo ciepłych myśli i fajnych obrazów z przeszłości. pierwszy open'er, którym zaciągało się jak najlepszym na świecie papierosem. a rok później w śp. łodzi kaliskiej razem z m. byliśmy świadkami jak chłopaki nie mieli gdzie zejść przed bisami. tęsknię za takimi momentami.

i nie mogę pojąć jak można wypuścić taką płytę pod koniec listopada. to powinno być prawnie zabronione, bo może powodować depresję i myśli samobójcze. 

kamp! - cairo

niedziela, 25 listopada 2012

pain and misery always hit the spot. knowing you can't lose what you haven't got.

berlin wita nas słońcem, by później dać sporo chłodu. travelowy głód obudził się z dość głębokiego snu i chce więcej. w głowie układam więc plan, by w kwietniu znów sięgnąć po plecak i wsiąść w pociąg.

kolejny dyplom na koncie. i myślę, że na to życie już wystarczy.

życie stało się bardzo monotonne. każdy dzień wygląda tak samo, zaczyna i kończy się o tej samej godzinie, składa się z tych samych posiłków, tych samych twarzy. póki co approved. do wiosny.