obiecałam sobie, że nie dam się zmanipulować. że gdy dopadnie mnie poważne dorosłe życie, nie zmienię się w kogoś kim do tej pory gardziłam. nie palę za sobą mostów, w końcu w ciągu ostatnich trzech lat poznałam najwspanialszych ludzi pod słońcem i przeżyłam z nimi najszaleńsze przygody.
ten ostatni miesiąc przewrócił życie paru osób do góry nogami. i mimo, że na pierwszy rzut oka nie wygląda to dobrze, myślę, że to my wygramy tę bitwę. te wszystkie rewolucje sprawiły też, że pewne więzy się zacieśniły, a zakurzone relacje powróciły po długiej przerwie.
korporacja da mi w kość, wiem to od początku. ale gdyby było zbyt pięknie i idealnie jaki to wszystko miałoby sens?
fakt, że sprawa lipca pozostaje wciąż pod znakiem zapytania doprowadza mnie do szału i ciągłych frustracji. w jakimś stopniu pogodziłam się z tym, że to będzie jedna z tych sytuacji kiedy trzeba iść za zdrowym rozsądkiem i odpuścić, ale jednak to boli mimo wszystko.