wtorek, 27 grudnia 2011

life's such a movie, filmed independent, us against the city.

ta historia to byłby dobry materiał na film. dramat z miłosną historią w tle. bez happy endu.

zazwyczaj w ludziach rozczarowuje to, że z biegiem czasu zmieniają się w bezduszne, samolubne stworzenia. on oczywiście jest inny, on nie zmienia się w ogóle. wciąż jest tym samym pokręconym chamem z chorą wyobraźnią, który nieustannie pogrywa sobie z ludźmi. i wciąż dobrze wygląda. patrzy głęboko w oczy, mówi zupełnie niespodziewane rzeczy. ale ty i tak zachowujesz zimną krew. by nie mógł zranić cię jeszcze bardziej. 

ta historia to też typowe błędne koło. bo po jakimś czasie w końcu udaje ci się choć trochę o nim zapomnieć. zawsze wtedy on daje o sobie znać. i tak będzie chyba zawsze, bo tak naprawdę tylko ty mogłabyś to przerwać, ale nie chcesz. nie chcesz, bo czujesz, że wtedy w twoim życiu już nic nie będzie się dziać, a serce skamienieje na stałe.

sobota, 17 grudnia 2011

The ugly years of being a fool, ain't youth meant to be beautiful.

jestem emocjonalnie upośledzona. i to nie jest fajne.

i nie będzie szczególnie jutro. 

chociaż możliwe, że skończy się i na samotnym słuchaniu the weeknd z butelką wina w ręce. a ja przecież mam ogromną ochotę na gin z tonikiem.