sobota, 28 maja 2011

I forget them all, well at least I try. who am I kidding, you're my one and only vice.

ze snu w jawę przechodzisz tak płynnie, że aż nie wydaje ci się to wykonalne. po prostu każdego dnia budzisz się z coraz bledszymi wspomnieniami. i to coraz mniej boli, ale tylko do czasu, aż gdzieś na mieście miniecie się niezauważeni. bo to przecież nie jest wcale tak duże miasto.

she wants revenge - take the world.

niedziela, 22 maja 2011

so used to being confused, I'm hooked on memories with open wounds the size of black holes that never heal.

takiego obrotu spraw nikt się nie spodziewał. a ja już najmniej. co więcej, wydawało mi się, że nie jestem w stanie już czegoś takiego poczuć. to uczucie, którego nie miałam od bardzo dawna. właściwie od czasów s. 

sytuacja jest trochę groteskowa. są juwenalia, idziesz na piwo, ktoś przyprowadza znajomego, który robi wrażenie na wszystkich dziewczynach dookoła. pierwsze na co ty zwracasz uwagę to festiwalowe opaski na jego ręce. idziecie razem na impreze, wszystkie koleżanki latają mu koło dupy, a ty masz wyjebane, bo i tak wiesz, że jest zajęty. lecz on podchodzi właśnie do ciebie, robi ci nieporządek w głowie, mówiąc, że jesteś inna od nich wszystkich.
 
przyciąga mnie zawsze ten sam typ faceta: przystojny, z problemami i skomplikowaną psychiką. taki, który nie rozmawia ze mną o pięknej pogodzie, ale o konsumpcjonizmie, zadaje cholernie trudne pytania i potrafi pewne cechy mojej osobowości już od początku przejrzeć na wylot. myślałam, że po s. już kogoś takiego nie spotkam, że drugiego tak popieprzonego faceta nie ma, ale rzeczywistość lubi zaskakiwać. nie liczę na dalszy ciąg tej historii, ale w mojej głowie różne scenariusze i pytanie będą się kłębić jeszcze długo.

tak więc maj zaskakuje. juwenalia smakują zupełnie inaczej niż kiedyś. są intensywniejsze. a pierwszy w tym roku muzyczny festiwal zbliża się wielkimi krokami. 


środa, 4 maja 2011

I lean against the wind, pretend that i am weightless and in this moment i am happy.

słowa, które jeszcze niedawno robiły wrażenie i wzruszały dziś przyprawiają już tylko o mdłości swoim patosem.

pierwsza impreza kończy się wypaloną dziurą w podłodze. strach pomyśleć co będzie dalej.

wiem, że ślizgam się po powierzchni i to ledwo. ale już mi to tak bardzo nie przeszkadza, jakoś nauczyłam się z tym żyć. odnajduję radość w drobnych przyjemnościach. myślę intensywnie o juwenaliowych atrakcjach, planuję jesienne podróże do jednego z europejskich miast, planuję koncerty i festiwale, choć na razie jedyną pewną rzeczą jest opener. nie jest już tak pięknie jak rok temu, ale z tym też sie pogodziłam. zastanawiam się po co mi była ta operacja. miała pomóc, a tylko szkód narobiła i wszystko skomplikowała. to był największy fail od dłuższego czasu.