piątek, 27 stycznia 2012

bowiem boli. nie przestanie i ja nie przestanę. bo nakręcam się. i przeciwbóle gromadzę na później.

miesiąc minął. i wszystko poszło zgodnie z założeniem. już nie wypatruję, nie czekam. serce już nie bije mocniej. szukam innych możliwości. 

idzie nowe. na razie to tylko zupełnie czysty dysk w moim komputerze. ale to coś niecodziennego, coś z czym trudno mi się pogodzić. 

i nie lubię dużych liter, wybaczcie.

piątek, 6 stycznia 2012

I want to start over, I want to be winning ,way out of sync from the beginning.

dałam się zbić z tropu, podejść jak głupia. i mogę winić za to tylko siebie. i winię, ale jednocześnie nie żałuję. będą z tego dni, może miesiące ciemności i smutku, ale trudno. nawet moje sny są smutne i próbują mi przemówić do rozsądku. 

na ten rok nie robię planów, nie składam przyrzeczeń, nie spisuję list. nigdy nie miało to chyba w moim przypadku większego sensu, zresztą byłaby to co roku ta sama lista, te same plany, te same przyrzeczenia. się zobaczy co będzie.

uwielbiam widok z okna mojego pokoju, szczególnie nocą. jest tak chłodny i surowy, że masz ochotę założyć bluzę, tak wciągający, że nie możesz oderwać wzroku.

the national - available.