wtorek, 22 lipca 2014

życie jest znośne, miewa różne smaki, od soczystych truskawek z przydomowego placu, przez brzoskwiniowe piwo pite na legalu w budapesztańskim parku, lawendowe i bazyliowe lody z tutejszej lodziarni, najlepsze jakie jadłam, aż po ciepłą wódkę ze sprite'm na gdyńskim lotnisku. a to przecież jeszcze nie koniec, smaków i zapachów do końca lata jeszcze trochę przybędzie.

w myśl zasady, że albo ma się wyjebane, albo ma się depresję, bez zastanowienia wybieram opcję pierwszą, wstaję do pracy ze spokojem ducha, lubię swoich ruskich i cieszę się z awansu oraz stabilnej pozycji na najbliższe miesiące, może i lata. ludzie i darmowe piwo w piątki tworzą to miejsce i klimat, który pewnie kiedyś zacznie parować, ale póki co wdycham, zaciągam się.