siedzenie w domu przyprawia mnie o mdłości, a śmiech z sąsiedniego pokoju sprawia, że smutek staje się niewyobrażalny. a wystarczy tak niewiele, założyć buty, spakować torbę i zamknąć za sobą drzwi.
nienawidzę tego smutku, który w sobie noszę. nienawidzę, bo kiedy jest go za dużo odsuwam od siebie wszystkich ludzi, a potem jest mi to ciężko odbudować.
postanowiłam dać sobie jeszcze trochę czasu. jeszcze jeden rok dla mnie i tego miasta. czas na zrobienie podyplomówki i paru innych rzeczy. oby ten rok wystarczył, bo nie mam na razie pomysłu na dalsze coś czy cokolwiek.
odliczam dni, odkładam ostatnie pieniądze na warszawę, na gdynię. potrzebuję jak nigdy.
+1 potrzebujemy tej gdyni jak chyba nigdy dotąd.
OdpowiedzUsuń