czwartek, 9 czerwca 2011

It's like you feel homesick for a place that doesn't even exist.

siedzenie w domu przyprawia mnie o mdłości, a śmiech z sąsiedniego pokoju sprawia, że smutek staje się niewyobrażalny. a wystarczy tak niewiele, założyć buty, spakować torbę i zamknąć za sobą drzwi. 
 
nienawidzę tego smutku, który w sobie noszę. nienawidzę, bo kiedy jest go za dużo odsuwam od siebie wszystkich ludzi, a potem jest mi to ciężko odbudować. 
 
postanowiłam dać sobie jeszcze trochę czasu. jeszcze jeden rok dla mnie i tego miasta. czas na zrobienie podyplomówki i paru innych rzeczy. oby ten rok wystarczył, bo nie mam na razie pomysłu na dalsze coś czy cokolwiek.

odliczam dni, odkładam ostatnie pieniądze na warszawę, na gdynię. potrzebuję jak nigdy.

1 komentarz: