środa, 4 maja 2011

I lean against the wind, pretend that i am weightless and in this moment i am happy.

słowa, które jeszcze niedawno robiły wrażenie i wzruszały dziś przyprawiają już tylko o mdłości swoim patosem.

pierwsza impreza kończy się wypaloną dziurą w podłodze. strach pomyśleć co będzie dalej.

wiem, że ślizgam się po powierzchni i to ledwo. ale już mi to tak bardzo nie przeszkadza, jakoś nauczyłam się z tym żyć. odnajduję radość w drobnych przyjemnościach. myślę intensywnie o juwenaliowych atrakcjach, planuję jesienne podróże do jednego z europejskich miast, planuję koncerty i festiwale, choć na razie jedyną pewną rzeczą jest opener. nie jest już tak pięknie jak rok temu, ale z tym też sie pogodziłam. zastanawiam się po co mi była ta operacja. miała pomóc, a tylko szkód narobiła i wszystko skomplikowała. to był największy fail od dłuższego czasu.

1 komentarz:

  1. u mnie po pierwszej imprezie dwie dziury wypalone w kuchni ;/

    czasami myślę, że jeśli nawet dzieje się coś co wydaje się failem, to w dłuższym biegu w końcu obraca się to dla nas na lepsze. mam tak ostatnio przynajmnniej.

    OdpowiedzUsuń